Pan Sławek i Pani Leokadia…

Pan Sławek i Pani Leokadia zostaną w mojej pamięci na długo. S przyprowadził swoją żonę na badanie słuchu, bo już coraz gorzej się z nią idzie dogadać. S, postawny człowiek, bardzo dobrze trzymający się 78letni mężczyzna i jego żona, kruszynka, drobna, ale wciąż ze żwawą duszą. Dobrałam L. aparaty słuchowe, małe zgrabne, praktycznie niewidoczne dla oka, ale wciąż zauszne. Zadowolona wyszła z gabinetu po kalibracji i idzie w kierunku męża.
S: No i jak mnie słyszysz?
L: No słyszę! Bardzo dobrze! A powiedz coś jeszcze… kochasz mnie?
S: No pewnie, że Cię kocham!
S pocałował L. w czoło i pomógł jej założyć płaszcz. Umówiłam kolejną wizytę na odbiór wkładek dousznych, bo tymczasowo dostała wkładki uniwersralne.

Przy następnej wizycie zaprowadziłam panią L do gabinetu, gdzie moja współpracowniczka wymieniała jej wkładki, ogarnęła resztę papierologii zmieniała ustawienia w aparatach.
Ja tymczasem zasiadłam do swoich obowiązków, a Pan S. usiadł przed moim biurkiem. Pani L. Chwilę zeszło w gabinecie, dlatego Pan Sławek chciał urozmaicić sobie oczekiwanie na małżonkę i wdał się ze mną w dyskusję.

S: Ah ta moja małżonka, w końcu ma aparaty i lepiej nam się ze sobą rozmawia, bo wie Pani, mamy tylko siebie i ja ją tak obserwuję i dbam o nią i tak staram się wszystko przygotować, bo gdyby mnie zabrakło, to chciałbym żeby sobie poradziła. Dzieci mamy za granicą, wnuki po polsku nie mówią i tak rozmawiamy czasem na tych skapjach, ale to nie to co zwykłe rozmowy.
Ja: Rozumiem Panie Sławku, dobrze, że Pana ma, wydajecie się być bardzo kochającym małżeństwem.
S: Taaak, poznałem swoją małżonkę…. bo wie Pani, ja kiedyś boks trenowałem! Do tej pory sport uprawiam, już nie tak jak kiedyś, ale chodzę na długie spacery i staram się być ciągle w ruchu!
Ja: No to świetnie! Ja też staram się o siebie dbać, ha! Codziennie rano piję sok z cytryny!
S: Ooo tak! My też! No i zawsze popijam sokiem z cytryny tran i oczywiście daję małżonce! No, ale jeszcze Pani opowiem, jak trenowałem ten boks to wysłali mnie na badania przed wstąpieniem do klubu. No i poszedłem do szpitala i tam poznałem moją małżonkę. Była pielęgniarką, jak ją zobaczyłem, to mi tak przypasowała, że od razu wiedziałem, że będzie moją żoną! No i tak mówię do kolegi „Słuchaj! Ta pielęgniarka…ona bardzo mi się podoba!” a on na to, że wie gdzie mieszka!Poszedłem tam, to był taki blok z korytarzami i czekałem na nią aż będzie wracać z pracy i niby wpadłem na nią przypadkiem, wie Pani…no i od razu jej powiedziałem, że mi się bardzo spodobała i wie Pani co?! Ona też powiedziała, że jej się podobam! No i jakieś półtorej roku później wzięliśmy ślub. Bardzo dobrze to wspominam, bardzo mi się to podobało.
Ja: Niesamowita historia! Trochę jak z filmu!
S: A no! Można by taki film nakręcić! – spojrzał na szklane drzwi gabinetu gdzie była jego małżonka i westchnął – ona taka drobniutka, malutka, ale wie Pani ? Ja lubię takie – zachichotał.

S: A jeszcze Pani opowiem, ona też ze mną lekko nie miała. Kiedyś piłem. Dzisiaj mija 25 lat jak nie piję alkoholu. Często pojawiam się na spotkaniach dla osób uzależnionych i opowiadam im jak to było ze mną i ich wspieram. Raz kiedyś jak byłem sam na takich spotkaniach, trafiłem na niesamowitego człowieka. Zapytał mnie „Dla kogo Ty to robisz? Dla żony? Dla dzieci? Dla świata? Co Ty! Świata sam nie uratujesz! Zrób to dla siebie!” I wtedy mnie olśniło, no jasne, że dla mnie! No i jakoś sobie poradziłem.
Ja: No oczywiście, właśnie każdy człowiek powinien mówić, że jest najważniejszy sam dla siebie.
S: O tak! Bo jak się siebie polubi to wszyscy naokoło na tym zyskają! (tutaj bardzo się ucieszyłam bo często tak sama powtarzam :)).

S: Ah.. moje całe życie to ma tyle historii, filmów by było z tego parę! A jeszcze jedną taką opowiastkę Pani opowiem. Bo wie Pani…ja to nie lubię Niemców. No nie lubię ich. Miałem kiedyś psa. Lalka miała na imię. Lalka to był taki ładny kudłaty pies, kundel, przepiękna była. I pewnego dnia całe osiedle dostało powiadomienie, że mamy przywieźć wszstkie psy na rozstrzelanie, bo w nocy szczekają i nie dają spać Niemcom. Nie chciałem oddać Lalki, ale powiedzieli, że kto psa nie odda zostanie rozstrzelany. Załamałem się, rano miałem odwieźć Lalkę. Wstaję rano patrzę, a psa nie ma. Uciekła! Tak jakby przeczuwała co się będzie działo. Parę tygodni później szedłem ulicą, patrzę, a tam Lalka! Uwiązana pod takim daszkiem. Zobaczyła mnie i zaczęła do mnie biec, zatrzymała mi się przed twarzą, bo łańcuch ją zatrzymał. I dokładnie w tej sekundzie Niemiec wziął ją, wsadził do samochodu i odjechał. Wtedy widziałem ją poraz ostatni. No i sama Pani widzi. Mam powód, żeby nie lubić Niemców?! MAM!
Ja: No tak, to bardzo przykre co Pana spotkało Panie Sławku.
S: A no. Ja wiele takich opowieści mam. Lubię rozmawiać z ludźmi, tak jak tu z Panią i nie ważne kto ile ma lat, ja się czasem młodych też słucham, bo co z tego że są młodzi? Też mają inną perspektywę i czasem można naprawdę wymienić między sobą parę ciekawych doświadczeń.
Ja: A to się ceni, to bardzo miłe, mi jest miło, bardzo dobrze mi się Pana słucha.
S: A to jeszcze jedną taką opowiastkę Pani opowiem. Jak byłem młody wtedy co trenowałem ten boks to w mieście ludzie z różnych osiedli się nie lubili, takie grupki się porobiły. No i ja na swoim osiedlu miałem takie poważanie,no bo sprawny byłem i jak przychodzili Ci z innego osiedla i się próbowali bić to ja ich ustawiałem do pionu. Raz z grupą z mojego osiedla pojechaliśmy na prywatkę no i tam była taka dziewczyna z tego drugiego osiedla, no i ona mi mówi, żebym ją odproawdził, to sobie myślę „No dobra czemu nie.” Kiedy wjechaliśmy na jej osiedle wyskoczyło do mnie paru gagatków i że bić się chcą ze mną. Okazało się, że ta dziewczyna mnie wystawiła. Wkurzyłem się, postraszyłem chłopaków, a że byłem od nich bardziej wysportowany to w końcu dali mi spokój i mogłem coś powiedzieć i mówię im „Słuchajcie! To nie ma sensu! Po co my się tak między sobą pić będziemy?! My mamy na osiedlu prywatki, a Wy macie cyrk! Możemy przecież korzystać ze wszystkiego bez tego bałaganu!” No i mnie posłuchali! A ktoś kiedyś powiedział, że to ja jestem przywódcą wszystkich. Haha, ja to się nie czułem przywódca, no ale że byłem sportowcem to mnie jakoś tak wybrali.
Ja: Wow! To bardzo waleczne, świetnie Pan postąpił! Kolejny materiał na film Panie Sławku! Ma Pan bardzo ciekawe życie!
S: A no tyle lat już żyję i tyle tych historii. A to ostatnią pani opowiem! Kiedyś na Wsi zaatakował mnie baran, przewróciłem się i skuliłem i mnie nie dotknął! Ale nie o tym mowa! Razu pewnego szedłem wieczorem uliczką, już nie pamietam skąd, ale zobaczyłem, że biją tam leżącego chłopaka, i powiem Pani, tak brzydko, że się wkurwiłem, podbiegłem do nich i krzyczę „No i co?! Tacy mądrzy jesteście to ze mną spróbujcie! Ja mnie kiedyś zaatakował baran i upadłem, to mnie nie tknął! Baran miał więcej honoru niż Wy! Leżącego się nie bije!” I wie Pani, że go zostawili?!
Ja: Niesamowite! No z Panem to bezpiecznie bardzo pewnie było chodzić wieczorami.

I w tym momencie Pani Leokadia wyszła zza szklanych drzwi rozpromieniona i mówi, że wszystko już ustawione jak trzeba.
L: Nie nudziło Ci się tutaj jak na mnie czekałeś?
S: A skąd! Ja sobie tutaj z Panią taką pogawędkę uciąłem, bardzo sympatycznie i herbatki dostałem! L: Ooo to dobrze, w takim razie możemy już wracać.

Pan Sławek oczywiście pomógł ubrać płaszcz swojej małżonce, pożegnali się serdecznie i wyszli.

Ta para pozostanie na długo w moich myślach, a i na pewno będziemy się jeszcze widzieć. Nie spodziewałam się, że będę miała takiego kompana do rozmowy. Postanowiłam to przelać na krótką historię, bo myślę, że zasługuje na to, żeby była uwieczniona. Moje wypowiedzi trochę skróciłam, bo to nie one są tutaj istotne, a i tak wyszło sporo tekstu. Bardzo lubię rozmawiać ze starszyzną, ich historie są wybitnie ciekawe, właściwie to widzę wiele podobieństw do dzisiejszych czasów, czyli ludzie nie zmieniają się tak diametralnie, czasy choć inne, bardziej technologiczne to same uczucia, problemy, zatargi takie same. Wybitnie miło słuchało mi się Pana Sławka dlatego też może komuś będzie się do równie przyjemnie czytało. Momentami się wzruszyłam.
Zostawiam Wam kawałek mam nadzieję dobrej opowieści i życzę wszystkim dobrego weekendu! Trzymajcie się ciepło i dbajcie o siebie :).

#chodzasluchy – zapraszam do obserwowania mojego tagu, jeżeli macie na to ochotę. Czasem zdarzają mi się takie opowieści niekoniecznie związane strikte z moją pracą. 🙂

#pracbaza #feels #czujedobrzeczlowiek