No i Culturalek wrócił do…

No i Culturalek wrócił do roboty po urlopie. Muszę przyznać, że jak pierwszy dzień po tak długim czasie to nie było tak źle. To co mnie wnerwia w mojej robocie to brak kompetencji niektórych osób (no, ale właściwe tak jest wszędzie). Ja sam uważam się za mało ogarniętego poczciwinę, niemej w moim zakładzie robią takie agregaty, że aż się zastawaniem, czy nie pracuję w zakładzie pracy chronionej. Na dzień dobry musiałem zwrócić uwagę jednemu Ukraińcowi, bo nie uważał co robi, a pod koniec produkcji odkryłem że dokumentacja dotycząca sposobu jej wykonania została tak sporządzona, że z ziomkiem popłakaliśmy się ze śmiechu czytając ją. Żeby Wam to lepiej to zobrazować to mogę napisać, że to tak jakby (dajmy na to) cała ekipa budowlana miała wybudować dom jednorodzinny, kierownik budowy i podlegli mu ludzie wiedzą co i jak mają robić, ale budowlańcom daje się do ręki instrukcje na piśmie, w której zamiast domu ma powstać Brama Brandenburska. Oczywiście żadnej „Bramy Brandenburskiej” nie budowaliśmy, ale w nagrodę, że ja to odkryłem musiałem iść to wyjaśniać. Mimo tych dwóch incydentów mogę uznać powrót za udany. W sumie dobrze, że wróciłem do pracy, bo przynajmniej strace nieco sadełka , jakie nagromadziło się przez okres urlopu (dużo się nachodziłem, szukając tego i tamtego), jednak świadom jestem faktu, że nie raz się narobię i nadenerwuję.
#przegryw #pracbaza #przegrywpo30tce