Kiedyś w Holandii jeździłem…

Kiedyś w Holandii jeździłem na wózku wysokiego składowania.

Była taka Ewa. Pracowała jako nadzorca niewolników na klipsowaniu i metkowaniu ubrań.
Straszna suka z charakteru. Przykładowo kiedy rozładował Ci się skaner i wchodziłeś na górę po baterie- musiales poczekać ok 30-60 sekund żeby wyświetlacz pokazał obecny stan naładowania. Mogła być niby 100% a po tym czasie okazywało się że ma np 5%. Baterie były po zmianach rozładowane i często się kończyły po parunastu minutach więc zapierdalales na gore i zmieniałes.
Więc stoję jak Ciołek i czekam żeby nie biegac- ta podbija i każe „grzać do pracy” ja tłumacze że baterie mam rozładowana.
Jej to nie interesuje.

Na następny dzień przyszedłem z naładowana bateria z innego Control towera żeby nie biegac-. Dostałem zgodę od supervisora.
Ona się pyta skąd ja mam, ja stąd i stąd za zgodą. A ta każe mi zapierdalać oddać.

Baba awansowała na „szefa” reachrow a tępa pizda nawet nie wiedziała czym jest odbojnik (nakładka na regał w kształcie długiego trojkata przyczepiana do nogi regału żeby rozłożyć siłę ewentualnego uderzenia przez wozek) przy nodze regału.

Raz jak mnie wypierdolila z pracy to drugi supervisor leciał za mną żebym się nie wygłupiał jak jebnalem skanerem i kazałem się jej leczyć.

Baba całą karierę na magazynie opierała na klejeniu metek do ciuchów a potem zaganianiu do tego innych.
Prawdopodobnie dała dupy supervisorowi z góry i tak awansowała.

Traktowała Polaków jak śmieci.

Raz trafiła z morda na holendra który był lubiany przez gore- panna dostała nagane i ostrzeżenie.

Potem zrobiła się mega miła bo trafiła na kogoś z kim nie mogła sobie pozwolic

Jak ja takimi ludźmi gardzę. Znęcają się jeżeli uważają że nie posiada odpowiedzialności.

#logistyka #holandia #pracbaza